czwartek, 29 lipca 2010

Kasza manna z musem jabłkowym.


Po ponad trzydziesto stopniowych upałach, przyszedł chłód i deszcz. Pogoda pokazuje nam swoje skrajności. W szafce-spiżarence miałam jeszcze słoiczek zeszłorocznego musu jabłkowego doprawionego goździkami i miodem rzepakowym. Czując zapach prażonych jabłek i widząc krople deszczu na szybie zachciało mi się kaszy mannej, ciepłej, słodkiej …


Składniki dla dwóch osób:


mały słoiczek musu jabłkowego ( u mnie z miodem rzepakowym i goździkami)
2 szklanki mleka
1 cukier waniliowy
szczypta soli
4 łyżki kaszy mannej
cynamon do smaku

Dodatkowo: 1 jabłko, 1 łyżka brązowego cukru, 1 łyżka śmietany

 
 
 
 
 
Na mleku ze szczyptą soli i cukrem waniliowym gotujemy kaszę. Przekładamy ją na talerze. Mus jabłkowy podgrzewamy i doprawiamy oraz dosładzamy według własnych upodobań. Mój potrzebował jedynie dodania odrobiny cynamonu. Nakładamy na kaszę manną.
Jabłko obieramy i kroimy na większe, ale nie za grube plasterki. W małym garnku rozpuszczamy z odrobiną wody brązowy cukier, gdy chwilkę się pogotuje dodajemy śmietanę i dokładnie mieszamy. Do karmelowego sosu wkładamy jabłka i wszystko chwilkę dusimy razem. Gdy jabłka delikatnie zmiękną i oblepią się sosem układamy je na musie.

Ten deser to powrót do smaków lat dziecięcych, gdzie kasza manna z cynamonem rządziła moimi kubkami smakowymi.

Smacznego :)

wtorek, 27 lipca 2010

Sernik.Po prostu.

Sernik – taki najzwyklejszy. Czasami potrzebuję powrotu do smakowych źródeł.


Składniki:

500 g półtłustego twarogu
1 szklanka cukru pudru
1 budyń waniliowy
1 płaska łyżka mąki pszennej
2 jajka
1 cukier waniliowy
65 g masła
garść rodzynek

Polewa:

suszone morele
3/4 tabliczki czekolady
1 łyżka jogurtu naturalnego
1 łyżka ajerkoniaku

Twaróg mielimy, bądź miksujemy blenderem. Ja ostatnio przekonałam się do tej drugiej metody - szybko i bez zbędnego bałaganu otrzymujemy idealnie gładką konsystencję. Do tak przygotowanego sera wbijamy pojedynczo jajka i porcjami dodajemy cukier i cukier waniliowy. Dosypujemy budyń i mąkę - dokładnie miksujemy. Wrzucamy rodzynki. Na sam koniec do masy serowej wlewamy rozpuszczone, ale przestudzone masło. Dokładnie mieszamy, aby wszystkie składniki się połączyły. Przelewamy do formy - u mnie tortownica o średnicy 21 cm - wysmarowanej i wyłożonej papierem. Pieczemy 1 h w temperaturze 180 stopni. Studzimy w piekarniku.

Na polewę - suszone morele przekładamy do miseczki i zalewamy wrzącą wodę. Odstawiamy na 2- 3 h. W tym czasie owoce odzyskają jędrność i pięknie napęcznieją. Wyjmujemy, delikatnie osuszamy i kroimy w duża krostę. W garnuszku do łyżki jogurtu i ajerkoniaku dodajemy posiekaną czekoladę. Na małym ogniu, delikatnie mieszając rozpuszczamy ją. Gdy masa zrobi się gładka i lśniąca polewamy nią sernik. Dekorujemy morelami ( ja dodatkowo starłam jeszcze trochę wiórków z białej czekolady).

Smacznego :)

Ps. Przepis pochodzi z książki Ewy Aszkiewicz „ Domowe Wypieki „ – minimalnie przeze mnie zmieniony.


niedziela, 25 lipca 2010

Batoniki musli.


Kiedy zobaczyłam ta batoniki ( jakieś 1, 5 h temu) na blogu Usagi, wiedziałam, że muszę je zrobić. W myślach przeszukałam zawartość kuchennej spiżarenki. Tak ,wszystko mam. Poszłam, zrobiłam, zjadłam. I zakochałam się w ich smaku. Są obłędnie smaczne, dziecinnie proste w wykonaniu i na dodatek bardzo zdrowe. Polecam.


Składniki:

1 szklanka płatków owsianych
1 łyżka miodu
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżka masła
1 łyżka soku ( u mnie cytrynowy)
½ szklanki bakalii ( u mnie suszone morele, łyżeczka sezamu, 1 łyżka wiórków kokosowych)

Miód, cukier, sok i masło roztapiamy w garnuszku i chwilkę gotujemy- do lekkiego zarumieniania. Dodajemy płatki i bakalie. Dokładnie mieszamy. Przekładamy do niewielkiej keksówki wyłożonej folią aluminiową. Dokładnie wciskamy masę i wyrównujemy powietrznię. Studzimy w lodówce do całkowitego zastygnięcia. Ja ze względu na swoje łakomstwo wstawiłam za radą Usagi do zamrażalnika, aby ten proces przyśpieszyć. Po stężeniu masy kroimy na batony.

Smacznego :)


środa, 14 lipca 2010

Sernik z ajerkoniakiem ( na zimno ).


Jest niesamowicie gorąco i ostatnia rzeczą, na jaką miałabym ochotę to dodatkowe ciepło z piekarnika. W ruch poszły, więc przepisy na chłodne wersje słodkości.


Składniki:

4 jajka
50 dag waniliowego serka homogenizowanego
1 cukier waniliowy
2 łyżki żelatyny
6 łyżek ajerkoniaku
kilka kropel aromatu migdałowego
ok. 120 g biszkoptów
2 łyżki kawy rozpuszczalnej
2 łyżki cukru

Kawę i cukier rozpuszczamy w 3/4 szklanki gorącej wody i odstawiamy do całkowitego ostygnięcia. Żółtka z cukrem waniliowym ucieramy na gładki krem. Białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Żelatynę zalewamy 3 łyżkami wrzącej wody i dokładnie rozpuszczamy - odstawiamy do ostudzenia. Do kremu z żółtek i cukru dodajemy serek homogenizowany, odrobinę olejku migdałowego, ajerkoniak i mieszamy. Dodajemy, delikatnie mieszając pianę z białek. Do tak przygotowanej masy wlewamy wolnym strumieniem rozpuszczoną żelatynę i dokładnie łączymy. Tortownicę ( u mnie o średnicy 20 cm ) dokładnie uszczelniamy folią aluminiową. Na dnie układamy połowę biszkoptów nasączonych w kawie. Na nie wylewamy połowę masy serowej. Wstawiamy ją na kilka minut ( u mnie ok. 5 ) do zamrażalnika, tak aby masa w miarę szybko i lekko stężała. Wyjmujemy i układamy pozostałe biszkopty nasączone w kawie, a na nie wylewamy pozostałą część masy. Formę wstawiamy na kilka godzin do lodówki. Możemy dowolnie udekorować, w oryginalnym przepisie była to starta czekolada, ale równie dobrze może to być polewa. Ja tym razem pominęłam dekorowanie.


Ps. Do sernika użyłam żelatyny w płatkach ( 6 sztuk= 10 g), bo praca z nią jest o wiele przyjemniejsza. Namoczyłam ją chwilkę w zimnej wodzie, odcisnęłam. Zalałam ciepłą, nawet niegorącą wodą, zamieszałam i gotowe. Było to odrobinę mniej żelatyny niż w oryginalnym przepisie i sernik miał cudowną, piankową konsystencję. Robiłam go po raz kolejny i jeśli użyjemy standardowej ilości żelatyny to będzie miał on bardziej zbitą konsystencję. Mi chyba jednak taka puszysta wersja bardziej odpowiada. Przepis pochodzi z książki : " Ciasta domowe" wydanie specjalne Biblioteczki Poradnika Domowego.

środa, 7 lipca 2010

Kawowy serniczek na zimno.


Miałam ochotę na coś kawowego, oczywiście najlepiej w wersji z lodówki. Przejrzałam swoją kulinarną biblioteczkę, ale nic mi w oko nie wpadło. Zdałam się, więc na własną pomysłowość i tak oto powstał niezwykle prosty i smaczny serniczkowy deser.


Składniki:

400 g homogenizowanego serka o smaku waniliowym
100 ml likieru Kahlúa
2 płaskie łyżeczki kawy rozpuszczalnej
6 listków białej żelatyny ( 10 g)

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie ( ok. 5 minut). Likier lekko podgrzać w garnku i rozpuścić w nim kawę. Garnek ponownie postawić na mały ogień i dołożyć odciśniętą żelatynę, która od razu powinna nam się idealnie rozpuścić ( nie wolno zbyt mocno podgrzewać). Serek przekładamy do miski i dodajemy lejąc powoli likier wraz z żelatyną. Dokładnie mieszamy. Przekładamy do miseczek lub pucharków i chłodzimy w lodówce do momentu stężenia. Możemy dowolnie udekorować. Nie dodawałam tutaj cukru, ponieważ likier jest bardzo słodki i mi taki poziom słodyczy w zupełności wystarcza. Na marginesie dodam, że pierwszy raz użyłam żelatyny w listkach i to jest to. Rozpuszcza się idealnie ( nawet w niezbyt gorącym płynie), bez grudek, długiego mieszania i całej zabawy związanej z tą w proszku. Jednym słowem ideał.

Smacznego :)

poniedziałek, 5 lipca 2010

Mrożone maliny z jogurtem. Prawie jak lody.


Ciepło wszędzie i tylko coś chłodnego by się chciało. Mała przekąska między posiłkami, niezwykle lekka i pożywna, no i oczywiście chłodna. Idealna, aby w zamrażalniku zrobić miejsce na tegoroczne owoce.


Składniki:

Mrożone maliny ( bądź inne owoce)
Gęsty jogurt o niskiej zawartości tłuszczu dobrze schłodzony
Miód / szczypta cynamonu

Wszystkie składniki dokładnie miksujemy i gotowe. Proporcje ilościowe zależą od nas, jak też to, jakich owoców użyjemy, próbowałam kiedyś z mrożonymi bananami, cukrem waniliowy, rumem i było pyszne. Polecam na te letnie dni, jako alternatywę dla ciężkich śmietanowych lodów.

Smacznego :)

niedziela, 4 lipca 2010

Jabłecznik z makiem.


Gdynia od kilku dni żyje muzyką. Open`er Festival , to wydarzenie, które ściąga do naszego miasta ludzi z całego świata. Ja również dałam się po raz kolejny skusić. Po wczorajszym koncercie Skunk Anansie i  rewelacyjnym występie Skin wiem, że kobiety rządzą :). Poza tym od dłuższego czasu mamy cudowna pogodę. Ciepło i słońce zachęcają  do wyjścia z domu, więc w ostatnim czasie trochę mniej mnie przy piekarniku. 


Składniki:

3 jabłka
sok i skórka otarta z połowy cytryny
2 jajka
75 g masła
75 g cukru
125 g mąki ( u mnie 100 g pszennej i 25 g ziemniaczanej)
0, 5 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki mleka
2 łyżki maku
2 łyżki rumu

Jabłka obieramy kroimy na kawałki i skrapiamy sokiem cytrynowym. Mak zalewamy rumem. Masło, cukier, skórkę otartą z cytryny i żółtka ucieramy na kremową masę. Mąkę łączymy z proszkiem do pieczenia i partiami przesiewamy do masy na przemian dodając mleko. Na koniec dodajemy pianę ubitą z białek- robimy to w miarę dokładnie i delikatnie. Tak przygotowany ciasto dzielimy na 2 części. Do jednej dodajemy mak i w pierwszej kolejności przekładamy na wysmarowaną i wyłożoną papierem do pieczenia tortownicę ( u mnie o średnicy 20 cm). Następnie przekładamy drugą część ciasta. Spiralnym ruchem przy pomocy widelca przeciągamy przez ciasto, aby powstał marmurek. Na wierzchu układamy jabłka, lekko dociskając. Pieczemy około 1 h w piekarniku nastawionym na 180 stopni. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.

Smacznego :)



Ps. Przepis pochodzi z książki: „ Wielka księga ciast”.